Grzegorz Przebinda

Encyklopedia duszy rosyjskiej na pierwszy rzut oka może sprawiać wrażenie skandalu literackiego w duchu postmodernizmu.

Rosja na sądzie przedostatecznym

Podług Wiktora Jerofiejewa największym, a dziś już chyba jedynym bogactwem Rosjan jest ich język, otrzymany w darze od Boga. Mowa rosyjska, tak jak biblijny talent, powinna być współcześnie nie tylko ochraniana w swych odwiecznych wartościach, ale i pomnażana. Sam pisarz uczynił już wiele dobra w tej dziedzinie, szczególnie jako badacz myśli i literatury Rosji i Europy Zachodniej.

Problemy przeklęte

Tom esejów Jerofiejewa „W labiryncie przeklętych problemów” (1990) – poświęcony twórczości Mikołaja Gogola, Fiodora Dostojewskiego, Josipa Brodskiego, Władimira Nabokowa, Louisa–Ferdinanda Celina, Artura Rimbauda – stanowi już dzisiaj klasykę swego gatunku. Stronice o Dostojewskim należą do najlepszych fragmentów literatury światowej, poświęconej autorowi „Braci Karamazow”. W opozycji zarówno do Dostojewskiego, jak i do jego demonicznego bohatera Iwana Karamazowa Jerofiejew formułuje swe credo etyczne: „Jeżeli Boga nie ma, to nie wszystko wolno. Jeżeli Bóg jest, to nie wszystko wolno... Człowiekowi nie zezwala się na każdy czyn, niezależnie od istnienia Boga”. Nieszczęście Rosji wynika, zdaniem Jerofiejewa, z nieuznawania trzech powyższych sylogizmów. Ci, którzy odrzucili Boga, postępowali tutaj najczęściej w myśl zasady „wszystko wolno”. Metafizycy z kolei szukali boga rosyjskiego, czyli objawienia wieczności w ziemskiej sferze struktur społecznych. „Bóg rosyjski chwiał się jak ząb i bolszewicy wyrwali go jednym szarpnięciem”.

Odbywało się to wszystko z ogromną szkodą dla indywidualności i wolności człowieka. Rosja – inaczej aniżeli Zachód – nie przeżyła jak należy swego Oświecenia. Pisze Jerofiejew: „Nie będziesz szanował innych – nie uszanują i ciebie. Dzięki tej zasadzie Zachód istnieje przez ostatnie dwieście lat”. Rosja egzystuje zaś wyłącznie w tej „malowniczej sferze”, w której Iwan Groźny zabija swego syna, a matka na pytanie dziecka, czym właściwie jest Rosja, bije „zasrańca” po twarzy. Swoją opowieść rosyjską pt. „Mama” konstruuje Jerofiejew w duchu podręcznika dla szkół średnich w zakresie historii Imperium Rosyjskiego: „Dlaczego mama nie chciała odpowiedzieć synowi na postawione pytanie? Dlaczego zaczęła go bić? Czy ostatecznie zabiła go, czy jednak przeżył?” Ten fragment i wszystkie cytaty pochodzą z polskiej edycji „Encyklopedii duszy rosyjskiej” Wiktora Jerofiejewa, która na pierwszy rzut oka może sprawiać wrażenie skandalu literackiego w duchu postmodernizmu.

Szary i masa ludzka

Wbrew tytułowi nie jest to żadna encyklopedia ani traktat dyskursywny o mentalności rosyjskiej. Sam autor określa swój utwór mianem powieści. Są tu przeto bohaterowie główni i drugoplanowi, mamy ogólną fabułę i akcję rozbitą na epizody, tysiąc lat historii Rosji i jej ogromny obszar od Kaliningradu aż po Władywostok. Centralną postacią i zarazem nosicielem tytułowej „duszy rosyjskiej” jest niejaki Szary, sprawca i uosobienie wszelkich nieszczęść Rosji. To jej okrutny tyran i zarazem cierpliwy ojczulek, mistyk i empirysta, nienawidzący Rosjan zwolennik Rosji jako supermocarstwa. Najczęściej uderza on znienacka, zza węgła, ale i sam potrafi z pokorą przyjmować razy. To taki rosyjski „wszechczłowiek” o brodatym obliczu Iwana Groźnego, zarazem przypominający Piotra Wielkiego, który ścinał rosyjskie brody wraz z głowami. Kat i pielęgniarka, personifikacja ludu rosyjskiego i symbol jego okrutnej władzy. W czasach sowieckich bywa dysydentem i emigrantem, ale u schyłku XX wieku potrafi też postąpić jak „nowy Rosjanin”. Jedną cechę ma stałą: „Wśród przeciwstawnych prawd, składających się na istotę Szarego, istnieje jedna, która wydaje się niepodważalna. To zamiłowanie do samodestrukcji”.

Intryga jest prosta jak akcja komiksu wirtualnego. Wywiad amerykański (Gregory Peck) i wywiad rosyjski (Pał Pałycz mający na swych usługach trzydziestoletniego biznesmena Saszę) poszukują Szarego, czyli upersonifikowanej „duszy rosyjskiej”, która od stuleci budowała niewolnicze imperium, hamowała reformy i przyczyniała się do cywilizacyjnej nędzy ludu i narodu rosyjskiego. Gregory Peck – który przez czytelnika w Rosji może być uznany za alter ego Zbigniewa Brzezińskiego – czyni to w imię osłabienia Rosji: „Uważał, że Rosja jest nieuleczalna, a jej osłabienie jest na rękę całej ludzkości. Każde niepowodzenie Rosji na Ukrainie, w krajach nadbałtyckich, Czeczenii, Iraku, wszystko jedno gdzie, odbierał z ulgą”. Wywiad rosyjski w swym pościgu za Szarym reprezentuje z kolei „elitę władzy” współczesnej Federacji Rosyjskiej, władzy mającej swe korzenie w strukturach stalinowskich i breżniewowskich: „Dawniej, sam pan wie, kim byliśmy – smutno powiedział Pał Pałycz. – Naruszaliśmy prawa człowieka. Ścinaliśmy głowy. W ogóle narobiliśmy głupstw. A teraz dążymy do normalnej cywilizacji. Nie wszystko się udaje, dużo draństwa, lecz szczerze się staramy i w głębi serca jesteśmy demokratami”. Dramat współczesnej Rosji polega więc także na tym, że aby było normalnie, znowu trzeba tutaj kogoś zlikwidować – tym razem właśnie Szarego: „W tamtym życiu, gdzie jest metro, piekarnia, wydawcy, dzieci, Szarego nie ma i być może”.

Wychodek

Przyznajmy, że Jerofiejew nie uczynił teraz zbyt wiele dla pomnożenia bogactwa mowy rosyjskiej. W „Encyklopedii” poza dyskursem historiozoficznym odnajdujemy twarde wulgaryzmy i drastyczny opis funkcji fizjologicznych człowieka. Szczególnie dostaje się dziewczynom w Rosji, które na ogół „pieprzą się całym ciałem”, i to aż „180 dni w roku”. Innych cytatów nie warto przywoływać. Mogłyby one wywołać odruch sprzeciwu u czytelnika, nawet gdyby wyobraził sobie, że przez zepsuty język pisarz ukazuje degradację rzeczywistości. Jerofiejew powiada, iż wulgaryzmy stanowią w Rosji od stuleci nieodłączną część jej leksyki. To właśnie tutaj nagromadzała się i odnajdywała ujście agresja ludu rosyjskiego, przenoszona z mowy na realność. Jako postmodernista pisarz pragnie teraz przyczynić się – poprzez ironię – do zniszczenia wulgaryzmów od wewnątrz, do uczynienia z nich zjawiska komicznego.

Czasami się to nawet udaje, ale bywa to przeważnie komizm sytuacyjny, który ostałby się i wtedy, gdyby z opisu wyrzucono wszelkie brzydkie słowa. Z miniatury „Wysznij Wołoczek”: „Wychodki publiczne w Rosji to więcej niż szlak przez historię ojczyźnianą. To są sobory. Z kopułami nie w górę, lecz w dół. (...) Dużo widziałem cudownych wychodków, wszystkie z jakiegoś powodu nie działały, w domyśle demaskując filozoficzną próżność Zachodu, nigdzie jednak nie spotkałem takiego bizantyjskiego dziwu jak w Wysznim Wołoczku. Tam przegródkę między działem męskim i damskim postawiono nie na dole, lecz od góry, od sufitu. Głów nie widać, a cała reszta jak na wystawie”.

Historia futbolu w Rosji

Andrzej de Lazari przełożył fachowo „Encyklopedię duszy rosyjskiej” z gorącym przekonaniem o sensowności zadania. W posłowiu zwrócił uwagę na podobieństwa encyklopedycznych fragmentów utworu do „Listu filozoficznego” Piotra Czaadajewa z 1829 roku. Jest to dramatyczna wizja Rosji jako kraju zapomnianego przez opatrzność, bez postępu, cywilizacji i sensownych perspektyw na przyszłość. To samo mamy u Jerofiejewa, z tym że jego pesymizm ma fundamenty jeszcze solidniejsze niż w czasach Mikołaja I. W miniaturze „Historia narodowego futbolu” mamy opis ogromnego stadionu, na którym od Piotra I toczy się w Rosji przegrany dla Europy pojedynek z Azją. Mimo wysiłków cara Aleksandra II, Chruszczowa i Gorbaczowa lud–naród rosyjski wolał się poddać Aleksandrowi III, Leninowi, Stalinowi i Breżniewowi. Jelcyn za pierwszej kadencji grał jeszcze po europejsku, ale pod koniec drugiej „pogubił się, zatrzymał i nie wie, do której bramki strzelać”.

Rosja nadal wygląda więc jak „żywe średniowiecze”, przypominając w swych najbardziej charakterystycznych miejscach slumsy Meksyku, Afryki i Nepalu, dzielnice narkotyczne Nowego Jorku: „Za fasadami wielkiego miasta, w głębi zdewastowanych mieszkań kwaterunkowych (...) – tam, gdzie ulica zaczyna się na korytarzu, ciekną rury kanalizacyjne, w toaletach jest podwórkowy chłód i goła żarówka – zamieszkała Ruś, która dziś kontynuuje czasy przedpiotrowe”... Czy nie ma już żadnego światła w tej rosyjskiej jaskini? Czy jest to sąd ostateczny Jerofiejewa nad Rosją i jej przyszłością w XXI wieku? Zapewne nie. Literatura ma tu działać jak oczyszczająca metafora. Aby przezwyciężyć duszę rosyjską, trzeba ją najpierw zdekonstruować i opisać po kawałku. Pisarz boi się Rosji nieprzewidywalnej i mistycznej, w której „bandyta częstuje cię czekoladką, a pierwszoklasista rżnie ci jaja tępym nożem”.

W Europie lub na dnie

Po 11 września 2001 r. Jerofiejew widzi przyszłość swego kraju bardziej optymistycznie, podług przewidywalnej już zasady „albo – albo”: „Kiedy późnym wieczorem 11 września przechodziłem koło Ambasady Stanów Zjednoczonych (...), na asfalcie zobaczyłem morze kwiatów i palące się świeczki. Ten akt spontanicznego współczucia w moim kraju – zmęczonym i zobojętniałym wskutek własnych nieszczęść – był czymś wyjątkowym. (...) W tym kontekście wydarzenia z 11 września 2001 roku odegrały pozytywną rolę w historii Rosji. Nie, Rosjanie nie dokonali wyboru, utracili raczej jego możliwość. Innej drogi niż ta, jaką podąża Zachód, po prostu już dla nich nie ma. Z wyjątkiem drogi wiodącej w przepaść”.

„Encyklopedia duszy rosyjskiej” dała już opis tej przepaści z wyjątkowo szczerą bezwzględnością.

Wiktor Jerofiejew. „Encyklopedia duszy rosyjskiej. Romans z encyklopedią”. Przełożył, glosarium i posłowiem opatrzył Andrzej de Lazari. Czytelnik, Warszawa 2003.